Chatka puchatka - "Chata" W. P. Young

Znalezione obrazy dla zapytania: chata powieść
Źródło: LubimyCzytać



Córka Mackenziego (w skrócie Maca) została brutalnie zamordowana, a jej ciała nigdy nie odnaleziono. Kilka lat po wydarzeniu zrozpaczony rodzic, który dalej zarzuca sobie brak dostatecznej uwagi, dostaje tajemniczy list z podpisem własnego ojca (który katował go w dzieciństwie). Wbrew zdrowemu rozsądkowi udaje się do starej chaty na obrzeżach w której może znaleźć odpowiedzi na nurtującego go pytania…


Po moim (ładnym) opisie można stwierdzić, że oceniam w tym momencie dobry kryminał. Niestety muszę was zawieść. Ani to dobre, ani kryminał. Mamy tu do czynienia z powieścią religijną, ale nie taką ładną opartą na faktach typu “Niebo istnieje naprawdę”, tylko wywodzącą się wprost z wyobraźni autora. Nie oceniam tytułu negatywnie ze względu na tematykę - sama jestem wierząca, a trzy lata liceum spędziłam w szkole katolickiej, gdzie religia = pierwszy rok teologii. 

Czytając “Chatę” dość łatwo zauważyć, że pod przykrywką chrześcijańskich wartości autor stara się niejako przemycić własne idee, updateując (dodając dodatkową zawartość) obecnie istniejące (chrześcijaństwo ma wiele odłamów) wyznania. Mieliśmy już kilka takich przypadków i (o ironio) zazwyczaj nazywano je schizmami. 

Ktoś może łatwo stwierdzić, że przecież powieść nie musi zgadzać się ze stanem rzeczywistym. Trochę tak, trochę nie. Dajmy inny przykład- powieść quasi naukowa. Jeśli autor napisze w niej rzeczy nieprawdziwe, możemy założyć, że jest źle poinformowany (a pewnie po nagłośnieniu sprawy błąd przy najbliższej okazji zniknie). W przypadku tej powieści sprawa jest jednak trochę poważniejsza. Ma ona na celu nawracanie na chrześcijaństwo, a podczas robienia researchu znalazłam, że według chrześcijan jest ogólnie uważana za herezję (a nie był to research specjalnie głęboki).

Jednak większości czytelników zależy na ocenie powieści (a nie jej wydźwięku), która ogólnie mówiąc - jest słaba. Najbardziej uderzają nielogiczne sytuacje i postępowanie bohaterów: “Dostałeś list z podpisem tata? To na pewno od Boga!”, wywrócenie kajaku na kompletnie nieruchomej powierzchni jeziora (gdzie nie ma żadnych przeszkód), a skończywszy na braku jakichkolwiek konsekwencji sprzeciwu wobec swojego przełożonego, a to tylko wierzchołek góry lodowej. Zachowanie bohaterów jest sztuczne, nielogiczne, przerysowane i tak dalej. Rzecz jasna można to przeboleć, jednak powieść chyba ma w założeniu skłonić czytelnika do utożsamienia się z bohaterem, a sklinanie na jego (i nie tylko jego) debilizm co kilka stron jest raczej średnio pomocne.

Mimo wszystko powinnam się skupić na tym, co rzekomo jest celem tej książki. Wyjaśnienia. Po co cierpimy, dlaczego, jaki ma to sens? Niestety, coś co miało być odpowiedzią na pytania, pozostaje tylko pytaniami, a wszelkie wyjaśnienia ograniczają się do “bo tak” (a jak wszyscy wiemy oscylowanie wokół uzasadnienia, uzasadnieniem nie jest). Oczywiście, powieść “daje” odpowiedzi na powyższe pytania. Wszyscy cierpieli przed tobą i miało to sens, więc ty też cierp - moim zdaniem to bardzo ładnie sprowadza się do “bo tak”. 

Poza tym, powieść jest napisana w sposób… nazwijmy go “mądrym”. Od czasu do czasu dostajemy jakąś mądrą sentencję, pojęcie (trzy razy widziałam homousious od strony definicji), rozważania. Teoretycznie są one zmyślne i głębokie, ale równie dobrze możemy wciskać poglądy Kanta do Śpiącej Królewny. Ogólnie poglądy Kanta w ujęciu filozoficznym mają sens, jednak włożone między baśni dla dzieci, sens już tracą. Powieść wprawdzie miała być ambitna, zawierać “mądre zdania”, także czytelnicy powinni być na to przygotowani. Na logikę powinni być też przygotowani na powieść ambitną całościowo, tymczasem “Chata” jest napisana w baśniowym wręcz stylu z filozoficznymi wtrąceniami.

Podsumowując 3/10
Chyba nikogo nie zdziwi, że za Chiny ludowe nie rozumiem fenomenu tej powieści. Na logikę powinna ona zostać przez wszystkich zmieszana z błotem (bardziej jawnie) i uznana za głupią i cukierkową. Tymczasem nie. “Chata” przez większość czytelników jest (heh) ubóstwiana, nawet na LC ma całkiem wysokie oceny (choć z doświadczenia wiem, że oceny 
na LC o niczym nie świadczą).

Ogólnie powieść wypada kiepsko. Szczególnie ze względu na jej “przesłodzenie”. Nieważne jak bardzo lubimy cukier, po zjedzeniu zbyt dużej ilości zrobi nam się niedobrze. To samo dotyczy praktycznie wszystkiego. Skutki mogą być mniej rażące (otyłość), albo bardziej (śmierć), ale z jedzeniem zwykle kończy się to źle i jak widać, powieściom też nie wychodzi na dobre.

Komentarze

  1. Nie czytałam, nie oglądałam... Ale piosenka Skillet która promuje ten film jest g-e-n-i-a-l-n-a
    ("Stars", polecam bardzo!)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz