Finał i zmieniasz, co chcesz! - "Jej wysokość P." J.MacGregor


Znalezione obrazy dla zapytania jej wysokość p
Źródło: lubimyczytać.pl

Peyton ma problem, a właściwie kilka. Jej rodzice rozwiedli się, a ona jest jedyną osobą zdolną utrzymać siebie i chorą psychicznie matkę Ponadto Petyon jest niezwykle wysoka, przez co często staje się obiektem wszelkich kpin, a jej niezdarność tylko pogarsza sytuację. Jednak dziewczyna szybko znajduje sposób na rozwiązanie części swoich kłopotów. Wymarzona szkoła, która znajduje się daleko od jej rodzinnego miasta i w której nie ma szansy studiować. Chyba że podejmie dość szalony zakład i pójdzie na trzy randki oraz bal maturalny z chłopakiem wyższym od siebie…



Chciałabym powiedzieć, że bardzo rzadko czytam powieści podpadające pod Young/ New Adult (żeby była jasność, to nie są pojęcia równoznaczne), ale obecnie ten szajs produkowany jest niemal taśmowo, więc prawie każda książka młodzieżowa podpada pod YA/NA, albo ich opacznie zrozumianą wersję.

“Jej wysokość P.” nie jest kwalifikowana jako Young Adult, co było dla mnie dużym zdziwieniem. Miłość, problemy rodzinne, a także brak samoakceptacji \i wciśnięte na siłę geje/ - to niemal szablonowe tematy gatunku, a powieść porusza je wszystkie naraz. Dlaczego więc ten tag nie został dodany? Rozwiązanie pojawia się pod koniec książki… 

Ogólnie YA (te faktyczne) mówi o radzeniu sobie z problemami, zaakceptowaniu siebie i odnajdywaniu pierwszej miłości, podając przy tym wszystkim w miarę prawdopodobne (o ile mamy do czynienia z powieścią obyczajową) rozwiązania. Co więc sprawia, że główna bohaterka pokonuje wszystkie bariery i znajduje wyjście z trudnej sytuacji?

Finał. Nie żartuję, naprawdę. Przez całą powieść Peyton jest zakompleksioną nastolatką z problemami, które ni z gruszki ni z pietruszki rozwiązują się (same się rozwiązują) pod koniec książki, a nasza główna bohaterka zaczyna mieć spory dystans do siebie. Dlaczego? Co jest tego przyczyną? Nie mam pojęcia (autorka pewnie też nie)!

Młodzieżowe obyczajówko - romanse (i obyczjówko - romanse w ogóle) to kompletnie nie mój gatunek. Postacie są stereotypowe, problem z byciem szkolnym popychadłem pojawiający się w niemal każdej YA \i niepotrzebny wątek homoseksualny/ - dla mnie to wszystko jest bardzo typowe i świadczy o niskich umiejętnościach pisarza, a być może to po prostu normalne dla każdej powieści dziejącej się w takich realiach. 

Nie mniej jednak - “Jej wysokość P” (przy okazji - moje gratulacje za takie przetłumaczenie tytułu) porusza bardzo oryginalne tematy - chorobę psychiczną, problemy rodzinne, a także te własne - brak samoakceptacji, niemożność znalezienia chłopaka, a to wszystko przez zbyt duży wzrost. Naprawdę czytałam to z zaciekawieniem, szczególnie że przestawienie całej akcji było bardzo realistyczne.

Chyba właśnie to jest największą zaletą powieści. Problemy Peyton nie są typowe, ale też nie biorą się z kosmosu. Zazwyczaj we wszelkich młodzieżowych romansach problem jest jeden - brak chłopaka. Jeszcze gdzieś w tle pojawia się jakaś szkolna rywalka, a wszystko kończy się jakąś super imprezą. Brak innych wątków był… frustrujący. Oczywiście dalej są tworzone powieści pod ten schemat (seria “After”), ale jest to tendencja zanikająca (głównie dzięki Coolen Hoover). Peyton jest biedna, niezdarna, próbuje ukryć swoje problemy - jednym słowem (a właściwie trzema) - nie jest papierowa. Tak naprawdę nie chodzi o “nie mam chłopaka i muszę go znaleźć” - bohaterka ma w poważaniu relacje tego typu, cała sytuacja staje się dla niej sposobem na wydostanie się z trudnej sytuacji. Rzecz jasna potem się zakochuje, ale nie jest to celem początkowym.


Podsumowując 5/10
Nie ukrywam, że moje oceny książek raczej odnoszą się tylko do ich “powagi i poziomu”, aniżeli do tego, ile miałam frajdy z czytania. Przyjemność przyjemnością, ale jednak trzeba stawiać jakieś wymagania, w przeciwnym razie nasza literatura zacznie składać się (o ile już tak nie jest) z powieści utrzymujących poziom blogowych tworów dwunastolatek (mamy szereg analizatorni pokazujących, że już tak jest).

“Jej Wysokość P.” wśród dzisiejszych romansideł młodzieżowych jest powieścią bardzo dobrą.Mamy cel, przyczynę, a cały sens nie jest oparty na “nie mam chłopaka”. Nie mogę nazwać jej jakąś genialną perełką, ale jeśli ktoś szuka niezobowiązującego romansidła dla młodzieży - powieść J. MacGregor mogę z czystym sumieniem zaproponować. 

Komentarze